sobota, 31 stycznia 2015

Fenomen "Piątki" Chanel

Słynna Piątka Chanel. Jak to jest, że po prawie stu latach to nadal najpopularniejsze perfumy? I czy właściwie to zapach jest nadal popularny, czy "ikona" jaką jest No.5?

Każdy zna No.5. Flakon, nazwa- kwintesencja stylu, o której marzą- do której dążą- miliony kobiet na całym świecie. Taki obraz "utarł się" w świadomości społeczeństwa. Niestety nic nie jest idealne... często ideał ginie po... powąchaniu zawartości! Ile razy zdarzyło się, że ktoś opowiadał jak okropny okazał się dla nich ten zapach. "Jak stara babcia"- to najczęstsze określenie z jakim się spotkałam. Mężczyźni mają zazwyczaj podobne zdanie- mój szwagier nie nie potrafił uwierzyć, że No.5 pachnie "paskudnie". Jest to zapach trudny, specyficzny- to nie J'adore czy La Vie Est Belle, które swoją popularność zawdzięczają głownie "bezpiecznej", przyjemnej, kompozycji, która raczej podoba się wszystkim. Mimo, że Piątka ma swoich zwolenników (ja kiedyś nie lubiłam- teraz zaczęłam się przekonywać- mam próbkę lżejszej wersji No.5 eau premiere- nie wiem czemu ale lubię nosić wieczorami jak piszę, uczę się czy "myślę"... jakoś motywuje mnie do działania), jednak dla większości nie jest to przyjemny zapach- jak to więc możliwe, że od prawie stu lat są to najczęściej kupowane perfumy?

Na temat "ikony" No.5 coś już wspomniałam w poprzednim poście (chociaż pewnie zostało to przygniecione moimi zachwytami muzycznymi). Ale zanim o tym- najpierw mały wstęp prosto z kanału youtube Chanel:


Jak widać- bez Piątki świat zapachów wyglądałby teraz zupełnie inaczej. Co by było gdyby nie.. Rosja?!

Gabrielle Chanel była (między innymi) kochanką wielkiego księcia Rosji Dymitra Pawłowicza Romanowa, a Ernest Beaux "nadwornym" perfumiarzem cesarskim. Stworzył "Bouquet de Napoleon", który stał się wielkim sukcesem, jednak kolejny zapach- "Bouquet de Catherine" nie był już tak dobrze przyjęty (z przyczyn politycznych- perfumy były hołdem dla Katarzyny Wielkiej, a z powodu jej niemieckich korzeni i nieciekawej sytuacji między tymi dwoma państwami nie za chętnie patrzono na tę kompozycję). Szukając dalszych możliwości z pomocą Dymitra Romanowa udało mu się spotkać z Coco. W rezultacie Bukiet Katarzyny po pewnych zmianach stał się numerem pięć, na który zdecydowała się Gabrielle.

Czy zapach ma w sobie coś "dworskiego", co powoduje, że stał się tak popularny? Możliwe, jednak w zapachu było coś więcej- po raz pierwszy perfumy miały złożoną, skomplikowaną recepturę. I aldehydy! To co teraz najbardziej odrzuca ludzi w tym zapachu, a co było jednym z najważniejszych elementów sukcesu zapachu! Dzięki nim stał się mocny, rozwijający się, mający dość sporą projekcję.

W filmiku wspomniano, że wcześniej na rynku istniały głównie proste zapachy kwiatowe. A cięższe, mocniejsze nuty? Też były... tylko wyczuwalne w domach publicznych! Mało kto pozwoliłby sobie na wydanie takiego zapachu- jednak Chanel, dla której kompletna zmiana ubioru, tego, co jest uznawane za stylowe nie sprawiło to najmniejszego problemu. Pierwsze flakony otrzymali w prezencie jej wierni klienci... i tak się spodobały, że nie było już innej możliwości, jak tylko zacząć je sprzedawać!

Twórcy najnowszej reklamy No.5 (która była w moim poprzednim poście- KLIK!) o ikonie Piątki

Wtedy wszystko się zaczęło, reklamy, żołnierze kupujący perfumy ukochanym (czyli tak na prawdę nawet nie wiedząc robiący przysługę Chanel popularyzując je poza Francją). No.5 były niezwykłe, bo nowatorskie, zupełnie inne niż pozostałe perfumy, całkowicie rewolucyjne. A dodatkowo miały plus w postaci "monopolu" na styl i klasę- bo przecież są od Chanel, która zrewolucjonizowała świat mody, oczywiste było więc "poddanie się" jej rewolucjonizacji (nie ma to jak neologizmy i niepotrzebne powtórzenia :) ) zapachowej.

Po małych reformulacjach, delikatnych zmianach kształtu flakonu, wielu kampaniach reklamowych i 94 latach Piątka stała się czymś więcej niż zapachem. Tak jak Chanel to nie tylko Gabrielle, a cały dom mody, historia i zmiany, symbol stylu i klasy, tak No.5 stał się ikoną, przedstawieniem nowoczesnej kobiety pełnej szyku.

Fenomen No.5 to zlepek wielu wydarzeń, pomysłów i odwagi. Być może gdyby Chanel nigdy nie spotkała Ernesta Beaux nadal normą byłyby proste kwiatowe zapachy? A może sztuka perfum poszłaby w zupełnie innym kierunku? Tego nikt nie może wiedzieć... pewnym natomiast jest na pewno to, że pobiłam rekord słowa "Piątka", "No.5", "zapach" i "perfumy" w jednym poście. A, i może też "Chanel". :)

A co Wy uważacie o słynnej Piątce (o, kolejny rekord!)?
Piszcie w komentarzach i pamiętajcie, że możecie mnie obserwować
 na Bloglovin, a od dzisiaj też na Facebooku- o tu taki ładny link! :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz